Poznaj księgowych inFaktu
Jowita Padée - księgowa ze Świecia
Dlatego każdemu mojemu nowemu klientowi opowiadam o tym, co może rozliczać w kosztach, czego nie może i dlaczego tak jest.Jowita Padée, księgowa ze Świecia
Pani biuro rachunkowe nosi nazwę Ordo ex chao – ład z chaosu. Czy w ten sposób myśli Pani o księgowości?
To nie przypadek, że moja firma nazywa się Ordo ex chao. Początkowo nazwałam swoją firmę po prostu imieniem i nazwiskiem, nie chciałam nawet dodawać „biuro rachunkowe” bo działalność prowadzę w domu. To byłoby moim zdaniem zbyt wyniosłe. Ale kilka lat pracy w księgowości pokazało mi, że chaos w dokumentach wymaga uporządkowania.
Często w rozmowach z koleżankami księgowymi, zdarza mi się powtarzać: co za chaos, co za bajzel, co za nieporządek! W pewnym momencie doszłam do wniosku, że tak naprawdę moja praca sprowadza się do robienia porządku – nieraz dosłownie. Muszę uporządkować i moich klientów i ich dokumenty. Na początku to przecież jest wielki chaos, ale stopniowo robi się z tego wszystkiego idealnym porządek.
O wiele lepiej współpracuje nam się z kimś, dla kogo nie jesteśmy po prostu „kolejnym segregatorem”.
Nigdy w życiu! Nie traktuję tak moich klientów! Znam takie księgowe, które po prostu odhaczają kolejnych rozliczonych klientów, sama zresztą rozliczając faktury, robię to niejako „taśmowo”. Ale kiedy wchodzę w dokumenty klientów, wiem, czyje to są dokumenty. Wiem, że to ten pan Łukasz, z którym rozmawiałam niedawno, a pan Marcin to ten, który ostatnio opowiadał mi o swoich planach. Do tego jestem tym typem księgowej, która pamięta jakie klienci mają stałe koszty. Jeśli zauważę, że tych stałych kosztów brakuje, często dzwonię i pytam, czy gdzieś nie zapodziały się jakieś faktury.
Awersja do zwracania się do siebie po imieniu w kontaktach profesjonalnych może wynikać z kodu kulturowego, natomiast niekoniecznie jest wyrazem braku profesjonalizmu.
Kiedy rozliczam klienta już od pięciu czy sześciu lat, nie widzę problemu z przejściem na „ty” w naszych kontaktach. Nieraz rozmawiamy nie tylko o sprawach ściśle księgowych i znamy się już całkiem dobrze. Jak już wspomniałam, wiem, że pan Iksiński kocha psy – nie mam szansy wiedzieć tego na podstawie analizy jego dokumentów księgowych, natomiast wiem to, bo mi o tym powiedział.
Z drugiej strony, dzięki luźnym pogawędkom czasami dowiaduję się o sprawach, o których dobrze, żebym wiedziała jako księgowa. Na przykład: jeżeli słyszę że klient planuje zaciągnięcie kredytu, wtedy radzę mu, żeby nie szarżował z kosztami bo niższe dochody mogą wyglądać dla banku nieciekawie. W takiej sytuacji rozsądniejsze jest zaplanowanie większych wydatków na później, kiedy już uzyska kredyt. To informacje, których nie mogłabym wywnioskować z dokumentów, a one są istotne.
Zobacz profil księgowej Jowity Padée



